Clickbait, media, rzetelne i krzykliwe źródła informacji. Jak się w tym rozeznać, by nie zostać pożytecznym idiotą? W drugiej części audycji rozmawiamy o meandrach gospodarki i rynku pracy w gorącym klimacie starcia między Błażejem a Jackiem.
Podcast: Pobierz
2 Odpowiedzi
Agro
Wartość techniczna tej audycji pozostawia wiele do życzenia, mam tylko nadzieje że te niepożądane falowanie głośności potrzeby które po prostu w*****ja są efektem złośliwości sprzętowych, programowy a nie wynikających z niedopatrzenia etc.
HMickiewicz
http://nocneradio.pl/nocny-marek-rzeczywistosc-medialna-i-rynek-pracy/
Jesli chodzi o rynek pracy to dalej pokutuje myślenie z czasów komuny – czyli co jest czyjeś, to tego ludzie nie szanują.
Jeśli chodzi o krzemową dolinę – opisane przypadki młodych emerytów są niesamowicie rzadkie. Niestety krzemowa to nie jest raj na ziemi, bo większość pensji idzie na horrendalne koszty utrzymania. Najczęściej ci, którzy mogą sobie pozwolić na życie z odłożonej kasy to ci, którzy zainwestowali w jakiś startup którzy odniósł sukces na IPO. Zresztą, odsetki w USA? Z czego niby? Bo na pewno nie te płacone przez instytucje bankowe i finansowe, rzędu 0.1% rocznie.
Niestety rzeczywistość wygląda tak, że jak ktoś jest już dobrze opłacany (nie mówimy o tych nikłym procencie znakomicie opłacanych ludzi, powyżej $300-$400k rocznie), to stać go na dom w przyzwoitej dzielnicy (nie tej bardzo dobrej jednak), bo poniżej tych zarobków to zostaje tylko mieszkanie na przedmieściach i dojazdy, albo jakieś mieszkanie gdzieś bliżej. Jakiegoś zwiększonego ssania na pracowników nie zauważyłem.
Magister nie jest tytułem naukowym i nic nie musi wnosić do bieżącego stanu nauki (to zachodzi na poziomie doktoratu). Stąd też nauczyciel nie musi mieć tytułu naukowego (doktoratu). Podobnie medycyna – potocznie mówi się do lekarza „doktorze”, ale to nie oznacza że oni wszyscy mają doktoraty (lub inne tytuły naukowe). To określenie potoczne. Owszem, niektórzy lekarze są doktorami, ale tylko niektórzy.
Prawnicy i tytuły naukowe? Też nie. Tutaj może mieszać znany z krajów anglosaskich tytuł JD (juris doctor). Ale znów, to że to zawiera słowo „doctor” nie znaczy że jest to tytuł naukowy – jest to tytuł ZAWODOWY. Tytułem naukowym jest wyłącznie PhD, czyli doktor filozofii (tak się to dziwnie nazywa, mimo że otrzymują go ludzie z różnych dziedzin, w tym z informatyki, inżynierii itd.) oraz profesor.
Imigracja:
„gdy nie będzie socjalu, to przyjedzie do kraju tylko ten kto chce pracować” – a co z tymi co przyjadą kraść?