Luźne Gatki – Czy rodzicielstwo to radocha?

Luźne Gatki – Czy rodzicielstwo to radocha?

wpis w: audycje, Luźne Gatki | 6

Krawiec prowadzi żebraczego pato-streama z okazji założenia konta na Tip and Donations. Z czasem rozmowa przechodzi na temat rodzicielstwa i na antenie pojawia się zupełnie niepatologiczny rodzic – Adwokat. Towarzyszy nam Profesor Leniuch, z którym z kolei rozmawiamy o cenach produktów żywnościowych w Irlandii i porównujemy je do cen w polskich sklepach. Niepowtarzalny Orgazm pojawił się tylko na chwilę, bo był bardzo zajęty wykonywaniem pracy ręką.

6 Odpowiedzi

  1. A ja dążę do 47 i chce balony stratosferyczne puszczać… I nasienie do banku chciałem oddać , ale się nie mieszczę w widełkach wiekowych. Przy okazji w momencie odsłuchiwania z archiwum fragmentu higienicznego oczyściłem se uszy ze skorupki … ale pewnie nie ja jedyny… napiszcie kto sobie gdzie dłubał na odsłuchu, śmiało!

  2. Zbierać każdy może… nie każdy potrafi. Zaczynam coraz bardziej doceniać Krawca i chyba rzucę mu na tacę.

  3. Na twitchu donejty leca srogo niejaki motar(koles chyba mieszka w emiratach i wplaca wiele streamerom) w sumie wplacil Jarosławowi Pasha Jarzabkowski(gracz cs:go)42 tys dolarow.
    Tu reakcja na wplate 15 tys $ podczas streamu.
    https://youtu.be/3Cm2XtsB_7Y

  4. Rada z domem na wsi to nie dla każdego. A już wątpię że dla krawca.
    U mojej teściowej też widziałem duzy dom za 50k z dużą dzialka przy głównej drodze. Był to dorochusk, granica z Ukraina, niedaleko do miasta Chełma.
    Tylko problem w takich miejscach jest z ludźmi. Niby sam się możesz alienowac… Ok, tylko co jak masz dzieci? Ja bym miał gdzie w Polsce mieszkać, nawet większe domy 2 są puste niż ten w którym mieszkam obecnie. Tylko że jeden w Chełmie drugi pod Rzeszowem. A mimo to wolę wynajmować dom w najdroższym miasteczku w UK. Właśnie ze względu na dzieci głównie. Dobre szkoły państwowe tu mam i znajomi ciekawi, lepsze perspektywy dla każdego. A na takiej wiosce co będziesz robił? Może i taki adwokat to w zasadzie że swoimi wnioskowania poglądami by się czuł cudownie ale ja bym się tylko wkurwial albo zupełnie nie gadał z sąsiadami. Już nie wspominając że dzieci były by w złym towarzystwie. Nie można tylko patrzeć na pieniądze przy wyborze miejsca w którym mieszkasz.

    Może nie zasne to bym pociagna temat dzieci, życia śmierci itp bo też przez przypadek posluchalem starej audycji o aborcji.

  5. ocalały członek załogi greckiego tankowca Lotus

    Profesorze: może warto wyjaśnić o co chodzi z czynszami, skoro wiedza w narodzie nie jest zbyt wielka w tym temacie. Czynsz za mieszkanie to nie jest jakaś „z dupy” opłata. To suma opłat eksploatacyjnych za mieszkanie i blok. U mnie zawierała: koszt zużytej zimnej i ciepłej wody, koszt ogrzewania, koszt prądu na klatce schodowej, koszt sprzątania klatki schodowej, koszt utrzymania trawników oraz parkingu, koszt utrzymania bardzo ładnego placu zabaw, fundusz remontowy. Do tego dosłownie grosze na utrzymanie spółdzielni – jakieś 7zł. Więc jak widzisz, to są koszty które i tak ponosisz niezależnie czy mieszkasz w domu czy w mieszkaniu. No zaoszczędziłbyś może te 7zł na utrzymanie pracowników spółdzielni no i plac zabaw (też grosze). Bo koszty eksploatacyjne w domu zapłacisz też, sprzątasz sam, trawnik sam – ok, tu też mniej. Ale to są bardzo pomijalne koszty, rzędu 20 zł miesięcznie (w porównaniu do 600 zł całości czynszu), za to nie musisz nic sprzątać poza mieszkaniem.
    Fundusz remontowy – jednak budynek wymaga utrzymania. Elewacje, dachy, instalacje. W domu masz to samo – i każdy mądry posiadacz domu sam sobie składa fundusz remontowy, bo jak np uszkodzi się dach to kilka tysięcy musisz wydać. No i powiedzieć że w domu o wiele taniej? Nie sądzę.
    Mam nadzieję że to przeczytasz :>

  6. DonKichot

    Dom na wsi to dla dzieci może być porażka. Teraz w ogóle mało jest dzieci (bo ludzie mają ciekawsze rzeczy do roboty :)), a co dopiero na wsi. Wiem, bo przeprowadziłem się na „wiejskie” peryferie miasta. Dzieciom ciężko tu o kolegów, nie ma wspólnego placu zabaw otoczonego blokami, gdzie można by doglądać dzieci z balkonu. Muszą więc się wpraszać do kogoś do domu. A skąd mam wiedzieć, czy tamci rodzice sobie życzą gości? Słyszałem od znajomej, że specjalnie zawozi dzieci do miasta, żeby… mogły się pobawić z innymi dziećmi na placu zabaw – porażka!
    Najczęściej więc dzieci spędzają czas przed TV/kompem, albo wymuszają na rodzicach wspólną zabawę lalkami…
    Poza tym wszędzie daleko, a smród i hałas większy niż w mieście (smród = żółty syf z kominów, hałas = ujadające wściekle psy tych dzikusów).

Zostaw Komentarz