Dysk sposobem na poprawę działania komputera – przegląd rozwiązań.

Dysk sposobem na poprawę działania komputera – przegląd rozwiązań.

wpis w: Blog | 5

W dniu dzisiejszym (pleonazm) postanowiłem pod wpływem nagłej weny poruszyć kwestię przyspieszania kompów, nie koniecznie starych. Wpis ten będzie pozbawiony opasłych tabelek oraz tony technicznych niuansów – stawiam na przystępność. Dlaczego o tym a nie o mieczach y zbroyach?? Bo problem przyspieszenia kompa za sensowną cenę co jakiś czas pojawia się na chat, oraz dlatego, że na rynku pamięci powoli pojawia się kolejny gracz.

Mówimy tutaj o przyspieszaniu poprzez inwestycję w kompa, więc jeżeli macie do wydania około 400 zeta na apgrejd kompa – zapraszam. Jeżeli nie macie, też zapraszam, bo informacje tutaj zawarte, mogą się Wam przydać przy projektowaniu nowego kompa, na który kiedyś hipotetycznie będziecie mieli hajsiwo.

Na chwilę obecną, najlepszym sposobem na przyspieszenie już istniejącego peceta, jest inwestycja w lepszy dysk, nie koniecznie „twardy”. Stałym bywalcom chata jest znajome moje kilkutygodniowe jojczenie w tej kwestii – podzielę się rzecz jasna skróconą konkluzją w tej materii.

Zmiana dysku twardego przekłada się zauważalnie na poprawę komfortu pracy: sprawny dysk skraca czas uruchamiania systemu, aplikacji. Lepiej przegląda się Internet, szczególnie strony, na których już byliśmy. Gry uruchamiają się szybciej, mają mniejsze czasy ładowania i szybciej wczytują sejwy. Operacje na plikach, jak na przykład rozpakowywanie – także zajmują mniej czasu. Oczywiście operacje te mogą mieć również „wąskie gardło” w postaci powolnego łącza z Internetem czy też przestarzałego procesora (BTW – to nie tak, że w każdym laptopie procesor jest przylutowany i nie można go łatwo wymienić – sprawdźcie jak to wygląda u was, czasami można tanio przyspieszyć starego lapka w ten sposób).

HDD 3,5 cala i SSD 2,5 cala

Klasyczne dyski talerzowe

Klasyczne, talerzowe dyski twarde są ciągle bardzo popularne. Dzielimy je z grubsza na dwie najczęściej spotykane kategorie – szczycące się prędkością 7200 obrotów na sekundę oraz standardowe 5400 rps. Różnica w wydajności i komforcie pracy między modelami tego rodzaju, może sięgać nawet 50%, filmik poniżej. Przy wyborze tego rodzaju dysku, należy stawiać również na jak największy bufor.

Rozwiązanie pośrednie - dyski hybrydowe.

Następnym krokiem w ewolucji pamięci masowej są dyski hybrydowe. Rozwiązanie to posiada pamięć typu flash, która charakteryzuje się lepszymi czasami dostępu i transferem danych niż sam dysk talerzowy. Stanowi ona rolę dodatkowego bufora i dzięki odpowiedniemu oprogramowaniu, pozwala na szybsze uruchamianie systemu i najczęściej odpalanych aplikacji Obecnie dyski tego typu są już niejako „w odwrocie”, wyparte przez rozwiązania sticte Flashowe, czyli SSD.

Nowy król pamięci masowej - SSD

Dyski flash z kolei możemy z utylitarnego punktu widzenia na dwa rodzaje – dyski na SATAIII i M.2. Dyski SATAIII oferują w przybliżeniu pięciokrotnie lepsze transfery niż przeciętny HDD – a do tego dochodzą znacząco lepsze czasy dostępu do danych. Dyski na M.2 mogą oferować transfery nawet kilkanaście razy szybsze niż dyski talerzowe! Jakie wady ma to rozwiązanie? Trzy litery: TBW. Dyski tego typu zużywają się szybciej niż HDD, przez co producenci oferują gwarancję ograniczoną nie tylko czasem – najczęściej 3 lata – ale także ilością „przemielonych” danych – od kilkunastu, do kilkuset terabajtów. Czy są jakieś znaczące wyjątki od tej reguły? Są. Posiadany przeze mnie dysk polskiego „producenta” Goddram Iridium Pro, oparty na kościach MLC, nie jest ograniczony przez TBW a producent daje pięcioletnią gwarancję i nawet jeżeli „zajedziemy” w tym czasie dysk, poprzez zużycie realnego „TBW” – możemy liczyć na wymianę (na to przynajmniej wskazuje mój wywiad na forach i oko wyczulone na marketing szeptany). Kolejnym wyjątkiem są dyski z serii Samsung Pro charakteryzuje gwarancja 5 lat, wysokie TBW i jeszcze wyższa realna wytrzymałość (vide SSD Life Estimation). Niestety, dyski z tej serii są drogie. Istnieje wersja EVO, która posiada bardziej przystępną cenę (400 zł za wersję 256 GB) i w zasadzie obok wspomnianego Goodrama, jest to jedyny względnie tani dysk SSD jaki polecam.

Po lewej dysk SSD z interfejsem mSATA, po prawej z M.2

Jeżeli jednak z jakiejś przyczyny nie chcecie albo nie możecie dostać któregoś z wymienionych powyżej modeli – powinniście zwrócić uwagę na dwie rzeczy. Pierwszą, jest typ zastosowanej pamięci flash. Wyróżniamy kolejno wg. Kryterium cena/jakość: TLC, 3D/V-NAND TLC, MLC, 3D/V-NAND MLC oraz SLC. Zasada jest prosta: na SLC większości z nas nie stać, a „gołego TLC” należy unikać jak ognia – chyba, że chcemy przyspieszyć laptopa Cioci Jadzi, która w necie przegląda pudelka, szuka przepisów na ciasta czy ewentualnie ogląda „Wspaniałe Stulecie” (choć tutaj już sugerowałbym coś lepszego niż zwykłe TLC). Kolejną rzeczą, na którą zwracamy uwagę, jest kontroler który się w nim znajduje – ma on niebagatelny wpływ na osiągi dysku i jego awaryjność. Niestety, jako że jest ich wiele rodzajów, każdy musimy sprawdzić indywidualnie. Z doświadczenia powiem, że istnieje na przykład pozornie bardzo dobry i tani model dysku SSD od Kingstona, który jednak w praktyce jest strasznym kupsztalem, właśnie ze względu na kontroler.  

Cena za gigabajt dysków SSD stanowi problem dla wielu ludzi – jednak po przesiadce stwierdzam, że dysk 240 gb (bo tyle ma Iridium za 380zł), w zupełności wystarcza. Oczywiście, gdybym musiał magazynować duże ilości danych, zamontowałbym sobie jeszcze dysk HDD. Tutaj uwaga dla właścicieli laptopów 15,6 cala i mniejszych – stary dysk HDD możecie sobie podłączyć zamiast napędu optycznego, czasami może jednak się okazać potrzebna przejściówka SATA 22-pin / Slim SATA.

Czy dysk SSD będzie działał na kompie z SATAII ? Tak, ale nie rozwinie w pełni swoich możliwości. Komfort pracy będzie zauważalnie lepszy, ale nie tak duży jak w przypadku odpowiedniego interfejsu.

Intel Optane - niewypał z potencjałem

Na horyzoncie pojawiła się jednak nowa technologia – jest to Intel Optane. Nie wiemy w 100% na czym ona polega, jednak z tego co wiemy od Intela i co sugeruje nazwa – jest to rodzaj dysku opartego na technologii podobnej do nośników optycznych. Tutaj od razu należy zaznaczyć, że podobnie jak w przypadku dysków SSD, mamy do czynienia z ograniczoną żywotnością, która jednakowoż zdaniem Intela jest znacznie większa. Na chwilę obecną nie istnieją konsumerskie dyski Optane. Wersja biznesowa o pojemności 375GB kosztuje… 1520 dolarów. Co dla szaraczka zatem? Malutki dysk 16 GB lub 32GB za odpowiednio 99 i 315 złotych. Pojemności te są żenująco niskie jak na pełnoprawne rozwiązania pamięci masowej. Czy jednak ktoś może mieć z tego pożytek? Tak. Rzeczone dyski, a raczej moduły Optane pomyślane są jako uczący się bufor w dyskach HDD. Jak to wygląda w praktyce? Filmik poniżej:

Na filmiku widać różnicę pomiędzy pierwszym a drugim uruchomieniem Optane. Aplikację kontrolującą „dysk” można obsługiwać z poziomu Windows, choć nie można w niej ustawić, który program powinien siedzieć w Optane, przynajmniej obecnie a do tego Intelowe ustrojstwo może wspomagać tylko prace dysku systemowego. Ale dla kogo Optane? Niestety, nie dla każdego. Gdyby nie to, że pojawiły się ostatnio na rynku laptopy posiadające wolne gniazdo M.2 i dysk talerzowy, w ogóle nie wspominałbym o tej technologii. Dlaczego? Dlatego że Optane działa obecnie tylko i wyłącznie z procesorami Intela rodziny Core siódmej generacji (mało tego, nie obłsuguje serii i9!). Jest to gigantyczny strzał w stopę w wykonaniu naszego niemalże-monopolisty (miejmy nadzieję, że duma kroczy przed upadkiem).  Czy jest jakiś sens, w inwestowaniu teraz w Optane? Rzadko kiedy – jeżeli posiadamy komputer z kompatybilnym procesorem i dużym dyskiem HDD – można doinwestować w niego dodatkową stówkę, na podstawowy, 16 gigabajtowy model Optane, dzięki czemu otrzymamy komfort pracy większy niż w wypadku nawet dobrego dysku hybrydowego, ale nie tak dobry jak przy SSD.

We wpisie celowo nie wchodziłem zbytnio w szczegóły i pominąłem niuanse w stylu ssd na PCI-E, mSATA oraz inne interfejsy. Od dłuższego czasu króluje SATA, a w sklepach zaraz po dyskach na tym interfejsie, można znaleźć te z interfejsem M.2. Rzecz jasna zapraszam do dyskusji również potencjalnych gównoburzantów i gównoburzantki 🙂

 

Zenon

 

zdjęcia: flickr.com, wikimedia commons

5 Odpowiedzi

  1. profesorleniuch

    Następny dysk to SSD. Spoko opracowanie Zenonie.

  2. hum, juz zapomnialem jak wolne byly hdd, dzieki bede docenial teraz ssd bardziej 😉

  3. w zasadzie przed ssd mialem 2hdd w raid0 co tez bylo w sumie sporo wolniejsze od ssd. juz raczej nie ma sensu robienie raid0 na ssd (chociaz wczesniej tez to nie byl to dobry pomysl).
    tekst widze glownie byl skierowany do wlascicieli laptopow?

    • Nie koniecznie tylko dla właścicieli laptopów. Dyski SSD jak najbardziej można wsadzić w RAIDa. Ma to sens przy dyskach na SATA3, jak na przykład wspomniany Iridium. Niestety, jeżeli ktoś chce potwora z dwoma szybkimi dyskami typu Samsung Pro na RAID0 m.2 to w laptopach to będzie problem – nawet najlepsze dostępne obecnie w Polsce kadłubki Clevo tego nam nie umożliwią. Przy stacjonarkach będzie potrzebne drogie mobo (a jak ktoś zna tanie – podać proszę). Ale czy ma to w ogóle sens? Tylko przy mega profesjonalnych zastosowaniach.

Zostaw Komentarz